Mimo silnego postanowienia złożonego sobie kilka lat temu - że już nigdy więcej - poszedłem na zawody w boulderingu. W tekście znajdziecie co mnie skłoniło, żeby jednak wrócić do zawodów. Dlaczego w ogóle warto iść na zawody? Dodatkowo moja mini relacja z pierwszej rundy Warszawskiej Ligi Boulderowej 2023/24
Kilka lat temu miałem kontuzję związaną ze wspinaniem (wyeliminowała mnie z intensywnego wspinania na prawie dwa lata). Więzadło w kolanie pękło mi po nieudanym skoku do chwytów i jeszcze bardziej nieudanym lądowaniu z jednego z baldów na zawodach wspinaczkowych Bloco Open (ściana już nie istnieje). Więcej o tego rodzaju kontuzji opiszę może kiedyś w kolejnych postach, natomiast głównym powodem czemu o tym mówię to postanowienie które wtedy sobie wymyśliłem - nigdy więcej zawodów. Co więc skłoniło mnie, żeby wziąć udział w Warszawskiej Lidze Boulderowej? Osobiście miałem dwa główne powody i kilka pobocznych.
- Pierwszym głównym było to, że idealnie wpasowywało się to w mój plan treningowy przed wyjazdem na wspinanie do Hiszpanii, dzięki temu nie traktowałem tego wydarzenia jak zawodów tylko jako porządny intensywny trening wytrzymałości anaerobowej. Dzięki temu wyeliminowałem całkowicie chęć współzawodnictwa, która zgubiła mnie na zawodach na Bloco.
- Drugim powodem było to, że zawody na Obiekto - mojej ulubionej ścianie boulderowej - kuszą mnie już od pewnego czasu. Problemy kręcone przez ekipę routesetterów których w większości znam (w składzie Kuba Jodłowski, Marcin Karnicki, Kuba Dobrowolski, Adam Pracownik, Tadeusz Sługocki, Wiktor Matejczyk, Eryk Matowski), są unikatowe, dopracowane i podczas wspinania na nie człowiek aż się uśmiecha.
Playlista z boulderami z Obiekto: WLB 2023/24 Obiekto oraz tegorocznej edycji ligi: WLB 2023/24 (będę dorzucał nowe w wolnym czasie).
Z pobocznych powodów wymienię kilka:
- Klimat zawodów wspinaczkowych jest niesamowity. Rozmawiam z zupełnie obcymi osobami. Razem rozpracowujemy problemy i szukamy najlepszych patentów. Można pogadać, pośmiać się, jak na najlepszym pikniku twoich marzeń.
- Wstawiam się w problemy typowo zawodnicze, niektóre są bardzo widowiskowe. Routesetterzy mają do dyspozycji dużo więcej miejsca na ścianie na swoje problemy. Nie muszą ograniczać się komercyjnymi wymogami kilku boulderów w jednym miejscu. Wyciągają najlepsze smaczki ze wspinania i wpasowują je do swoich problemów. Kto nie chciałby z tego skorzystać!?
- Spora pula nagród losowanych w każdej grupie i po każdej rundzie zawodów - specjalnie zapisałem się do grupy z najmniejszą ilością osób (na 7:00 rano w niedzielę), żeby zmaksymalizować szansę wygranej (liczba nagród na grupę podzielić na ilość zapisanych do mojej grupy). I... udało się - wygrałem torbę magnezji od Wild Country. To już moja druga wygrana w losowaniach na zawodach. Chociaż muszę powiedzieć, że ciąży na mnie jakieś fatum - w obu przypadkach chwilę wcześniej kupiłem sobie dokładnie to co na zawodach wygrałem. Cóż, magnezji nigdy dosyć!
- Jest duża szansa na to, że profesjonalny fotograf zrobi mi fajną fotkę ze wspinania. W tym roku zdjęcia robił Łukasz Kozłowski. Widziałem na razie tylko zajawkę, ale robią bardzo dobre wrażenie. Poniżej próbka z moją osobą w roli głównej.
(fot. Kozłowski Photo dla Obiekto)
Te i wiele innych powodów skłoniło mnie do zmiany mojego postanowienia. Z wielką ostrożnością i nowym bezpiecznikiem zainstalowanym w głowie (nie rozwalić się ponownie) wziąłem udział w pierwszej rundzie Warszawskiej Ligi Boulderowej 2023/24. Muszę przyznać, że się nie rozczarowałem. Na ścianie czekało na mnie 35 boulderów. Wspinanie na nie sprawiło mi niesamowitą przyjemność. Przekrój ruchów wspinaczkowych był ogromny. Zaczynając od dynamicznych skoków, czasami obejmujących dodatkowe ruchy pomiędzy - złapanie chwytu i odbicie się do kolejnego lub kolejny lot i lądowanie na paczce, lambada mantla. Wspinanie w dachu z masą haczeń pięt i palców do czujnego wspinania w połogu, gdzie każdy fałszywy ruch kosztuje cię odpadnięcie. Był też problem po samych strukturach wspinaczkowych. Jednym słowem wszystko co wspinacz taki jak ja (i ty!) może sobie wymarzyć. Jeżeli wspinasz się amatorsko i zastanawiasz się czy to wydarzenie dla ciebie - wg. mnie naprawdę warto!
Jakość znaną też z poprzednich edycji zawodów i renomy samej ściany odzwierciedla ilość zapisanych zawodników - na pierwszą rundę WLB zapisało się aż 824 zawodników i zawodniczek. Miejsca w najbardziej przystępnych jeżeli chodzi o termin grupach skończyły się jak świeże bułeczki. Natomiast jeżeli nie lubisz tłoków tak jak ja - warto wybrać mniej oblegany termin. Mała ilość zapisanych to był drugi powód dlaczego wybrałem grupę poranną w niedzielę.
Na zawodach widać było też jak mocno zmieniła się sama ściana. Obiekto dysponuje teraz dużo większymi zasobami "chwytowo-paczkowymi". Przed zawodami zapowiadano, że przyszły nowe zestawy chwytów i paczek (w tym ogromna struktura na której śmiało można było się położyć). Baldy na ścianie bynajmniej nie były ascetyczne co cieszyło oko i urozmaicało samo wspinanie.
https://obiekto.pl/
https://www.ligaboulderowa.pl/